Raz mnie nawet przepraszał, to bylo jakies 3 miesiace temu Ja nie traktowałam jego pisania powaznie, bo to bylo tak ze pisal. żalił się, po tym jak ja napisalam ze o nim pamietam i tez jestem Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Dlaczego nie moge zapomnieć ? Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web crawlers 1. Nie akceptujesz, że związek się skończył. Czasami blokujemy się, mówiąc sobie, że musi być dobrze, kontynuować Jakby nic się nie stało. Ważne jest, aby zaakceptować emocje i doznania, które nas zalewają. To normalne, że nadal coś czujemy do naszego partnera. Listen to Nie Mogę Cię Zapomnieć (Kalwi & Remi Extended Remix) - Single by Agnieszka Chylińska on Apple Music. Stream songs including "Nie Mogę Cię Zapomnieć (Kalwi & Remi Extended Remix)". Album · 2014 · 1 Song W przypadku książki Nie mogę cię zapomnieć odpowiedź na powyższe pytanie brzmi tak, że autorem (autorką) „Nie mogę cię zapomnieć” jest Carian Cole. Autor lub autorka książki ma prawo do ochrony swojego dzieła i może decydować o sposobie jego wykorzystania, takim jak publikacja, sprzedaż czy tłumaczenie na inne języki. Dlaczego tak się dzieję, że nie mogę się uwolnić od Boga( którego uważam za wymyślonego lub/i złego)? 2019-06-15 17:38:51 Co zrobić , żeby się od tego uwolnić ? 2012-03-29 22:59:01 Jestem uzależniona od świata fantazji.Na każdym kroku napotykam mityczne lub fantastyczne istty jak syreny,avatary czy wampiry.Mam obsesje pomocy. . #1 Nowy uczestnik Użytkownik 3 postów Imię:Marta Płeć:Kobieta @Przywołaj Napisano 22 sierpień 2020 - 14:15 Cześć. Potrzebuję się wygadać, a nie mam z kim. Mieszkam sama, moja rodzina jest daleko, rozmawiamy przez telefon, ale nie chcę ich martwić i zawsze mówię że u mnie wszystko dobrze. Nie jest dobrze. Od trzech miesięcy cierpię. Ale od początku. Poznałam mężczyznę. Na początku był to niewinny flirt, ale z czasem postanowiłam dać szansę przede wszystkim sobie i zaczęliśmy się umawiać. Dlaczego sobie? Kilka lat temu zostałam skrzywdzona przez kogoś kogo kochałam. Byliśmy parą przez 5 miesięcy, nagle oświadczył, że wraca do byłej dziewczyny. Długo dochodziłam do siebie, prawie rok. Później przez 2 lata nie spotykałam się z nikim, wszystkich potencjalnie zainteresowanych panów odrzucałam, nie potrafiłam zaufać. I poznałam jego. Spotykaliśmy się 4 miesiące. Na początku nic nie czułam, chciałam go poznać, i nagle mnie trafiło. Zakochałam się bez pamięci. Czułam się przy nim bezpiecznie, tak jak dawno się nie czułam. Zaufałam mu. Seks? Oczywiście był, ale dopiero kiedy ja byłam gotowa. Nie nalegał. Z czasem zaczął mówić o przyszłości delikatnie mnie w niej umieszczając. Wiecie, takie rzeczy w stylu "muszę cię zabrać tam i tam". Byłam szczęśliwa. Po tym pięknym okresie zaczął się mniej odzywać. Sporadycznie dzwonił, odwiedzał mnie lub zapraszał do siebie. Mniej i mniej, z każdym dniem. W końcu zamilkł. Próbowałam się z nim skontaktować, ale nie odpowiadał. Pomyślałam, że dam mu trochę czasu, może musi przemyśleć. Mijały tygodnie i cisza. Nie wytrzymałam i odezwałam się pierwsza. Wyznałam mu otwarcie co do niego czuję. Oczywiście musiałam to napisać, bo nie odbierał telefonu. Nie zadziałało. Jak kamień w wodę. Pomyślicie, może coś mu się stało? Nie, nie stało. Widziałam, że był dostępny w mediach społecznościowych. Wiem od pewnej osoby, że u niego źle się działo. Ale skoro dawałam mu powody, że może mi zaufać, dlaczego nie powiedział choć jednego słowa? Zrozumiałabym. Trochę to trwało. W końcu przestałam pisać, skasowałam rozmowy, wyrzuciłam ze znajomych w mediach społecznościowych, podobno to pomaga. Nie w moim przypadku. Nie mogę o nim zapomnieć. Ciągle myślę o wspólnie spędzonych chwilach, o słowach które mówił, o seksie z nim, o pocałunkach, o tym jak bezpiecznie się czułam. Próbowałam wrócić do dawnego hobby, do malowania, ale w głowie widzę tylko czerń. Co gorsza znalazłam jego portret, który narysowałam, kiedy jeszcze się spotykaliśmy. Nie potrafię go wyrzucić z teczki z rysunkami, nie potrafię go wyrzucić z głowy. Płaczę codziennie. W samochodzie, w pracy, w pustym mieszkaniu. Nie mogę zasnąć bez pigułek nasennych albo bez wina. Często piję wino. Rano boli mi głowa i łykam ibuprofen. Przestałam o siebie dbać, a zawsze byłam tą ładną dziewczyną która nosi sukienki i blond loki. Nic mnie nie cieszy. Samobójstwo? Nie, nie chcę się zabić. Chcę żyć. Z nim. Chyba potraficie to sobie wyobrazić. Kiedyś skrzywdzona, problemy z zaufaniem, po długiej samotności w końcu pojawia się światełko w tunelu. I to światełko nagle gaśnie. Znowu ból, rozpacz, znowu cierpienie, które już przechodziłam. Strasznie się rozpisałam, ale dziękuję każdemu kto przeczytał do końca. substytucja lubi to Do góry #2 ohnowow ohnowow Średniozaawansowany Bywalec 164 postów Imię:W Płeć:Kobieta Lokalizacja:Pomorskie @Przywołaj Napisano 22 sierpień 2020 - 14:42 Cześć nie będę się wpierniczac ze swoją historią w Twoim - jakby nie patrzeć - osobistym wątku. Zresztą nawet nie chcę rozpamiętywać pewnych rzeczy. Napiszę tylko, że wiem co czujesz, wiem jak to jest. Tak jak i pewnie niejedna osoba tutaj na forum. Napiszę też, że przez jakiś czas będzie Ci ciężko, bardzo ciężko, czarno i bez nadziei. Ale dobre jest to, że ten stan minie. Stopniowo i bardzo powoli, zaczniesz brnąć znów na przód. I nawet nie polapiesz się kiedy o tym kimś zapomniałaś. Tylko jest w tym haczyk - musisz pozwolić samej sobie, by zapomnieć i pójść dalej. Powrót do starych zainteresowań też nie będzie naturalny, ale z czasem również nadejdzie. Może póki co, warto pomyśleć o nowym hobby? Tak, żebyś miała jak najmniej czasu na rozmyślanie. Póki co bardzo Cię proszę, żebyś dbała o swoje zdrowie. Wiem, że z alkoholem może się wydawać łatwiej, ale ja zawsze boję się, że ten alkohol w pewnym momencie zawładnie czyimś życiem. Dbaj o siebie, proszę . Pozdrawiam serdecznie, będzie dobrze! Wisienka770330, Willow47, SadFrog i 1 inna osoba lubią to Do góry #3 SadFrog SadFrog Średniozaawansowany Bywalec 179 postów Płeć:Mężczyzna Lokalizacja:Kraków @Przywołaj Napisano 22 sierpień 2020 - 16:30 Witaj. Bardzo smutna ta historia. Z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że panowie "znikają" w podobnym stylu z życia kobiet, gdy mają nawroty depresji. Tym bardziej, gdy to się zbiegnie w czasie z jakimiś innymi problemami (rodzinnymi, finansowymi). Jeśli nie związał się w tym czasie z inną kobietą - to może być ten powód. Zresztą... sam kiedyś zniknąłem w podobnym stylu, jednak tamta znajomość nie zaszła aż tak daleko. Może to i lepiej, bo dziewczyna by cierpiała Do góry #4 Nowy uczestnik Użytkownik 3 postów Imię:Marta Płeć:Kobieta @Przywołaj Napisano 22 sierpień 2020 - 17:36 Cześć nie będę się wpierniczac ze swoją historią w Twoim - jakby nie patrzeć - osobistym wątku. Zresztą nawet nie chcę rozpamiętywać pewnych rzeczy. Napiszę tylko, że wiem co czujesz, wiem jak to jest. Tak jak i pewnie niejedna osoba tutaj na forum. Napiszę też, że przez jakiś czas będzie Ci ciężko, bardzo ciężko, czarno i bez nadziei. Ale dobre jest to, że ten stan minie. Stopniowo i bardzo powoli, zaczniesz brnąć znów na przód. I nawet nie polapiesz się kiedy o tym kimś zapomniałaś. Tylko jest w tym haczyk - musisz pozwolić samej sobie, by zapomnieć i pójść dalej. Powrót do starych zainteresowań też nie będzie naturalny, ale z czasem również nadejdzie. Może póki co, warto pomyśleć o nowym hobby? Tak, żebyś miała jak najmniej czasu na rozmyślanie. Póki co bardzo Cię proszę, żebyś dbała o swoje zdrowie. Wiem, że z alkoholem może się wydawać łatwiej, ale ja zawsze boję się, że ten alkohol w pewnym momencie zawładnie czyimś życiem. Dbaj o siebie, proszę . Pozdrawiam serdecznie, będzie dobrze! Bardzo Ci dziękuję. Jak widać ja bardzo długo leczę złamane serce. Z tym, że poprzednim razem miałam trochę łatwiej, bo mieszkałam jeszcze w domu rodzinnym i nie byłam sama. Wiem, że z tym alkoholem to głupota, ale ciężko zasnąć mając w głowie tysiące myśli, a przede wszystkim wspomnień. Mimo wszystko postaram się nie pić, ale są takie dni że nie mam siły. Najgorsza jest ta świadomość, że przede mną jeszcze wiele miesięcy cierpienia. Nie wiem czy jeszcze zaufam jakiemuś mężczyźnie. Jeszcze raz dzięki, dobrze było wyrzucić to z siebie. Witaj. Bardzo smutna ta historia. Z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że panowie "znikają" w podobnym stylu z życia kobiet, gdy mają nawroty depresji. Tym bardziej, gdy to się zbiegnie w czasie z jakimiś innymi problemami (rodzinnymi, finansowymi). Jeśli nie związał się w tym czasie z inną kobietą - to może być ten powód. Zresztą... sam kiedyś zniknąłem w podobnym stylu, jednak tamta znajomość nie zaszła aż tak daleko. Może to i lepiej, bo dziewczyna by cierpiała Wiem tylko tyle, że kiedy przestał się odzywać to zbiegło się z jakimiś problemami. Nie rozumiem tylko dlaczego po prostu zniknął. Wolałabym żeby powiedział, że coś się dzieje, że na jakiś czas przestaniemy się spotykać. Czy chodziło o inną kobietę? Tego też nie wiem Dzięki za męskie spojrzenie na sprawę Do góry #5 Moon73 Moon73 Średniozaawansowany Bywalec 172 postów Płeć:Mężczyzna Lokalizacja:Zachodniopomorskie @Przywołaj Napisano 22 sierpień 2020 - 22:39 Nie rozumiem tylko dlaczego po prostu zniknął. Wolałabym żeby powiedział, że coś się dzieje, że na jakiś czas przestaniemy się spotykać. Uwierz mi, to teraz nie ma znaczenia. Zniknął i tyle. Ludzie znikają. Wiele osób teraz tak ma, że odwraca się na pięcie i już ich nie ma. Dla Ciebie jest to lekcja, że ten człowiek nie jest Ciebie godny, bo nie poczuwał się do tego, żeby chociaż z Tobą porozmawiać. Tak się nie zachowuje dorosły mężczyzna, tylko gówniarz. Twój ból minie. Potrzeba na to trochę czasu, ale zrozumiesz to, gdy nie będziesz swojego szczęścia utożsamiać tylko z tą osobą. Przed Tobą nowy rozdział. I na nim się skup. Do góry #6 Gość_Nann_* Napisano 23 sierpień 2020 - 00:00 Po raz kolejny rozczarowana. A tak bardzo chcemy tkwic w tej magii. Tak mi przykro. Do góry #7 Gość_WhiteBlankPage_* Napisano 23 sierpień 2020 - 11:01 @ witaj na forum. Podobnie jak ktoś przede mną - wiem, co czujesz. Ja właśnie dlatego wylądowałam tutaj. Zbierałam się po wszystkim jakieś dwa lata. A do dziś pojawiają się jakieś wspomnienia, ale już nie bolą. Teraz będziesz cierpiała, widziała w każdej rzeczy i sytuacji jego. Ale to w końcu się zmieni, ruszysz do przodu. Tylko niestety na to potrzeba czasu. Pozwól sobie teraz na swego czasu żałobę, płacz, nieprzyjemne uczucia, wylewanie żalu. Trzymam mocno za Ciebie kciuki! Do góry #8 Bluette Bluette Średniozaawansowany Bywalec 363 postów @Przywołaj Napisano 24 sierpień 2020 - 09:04 witam i mocno Cię uściskam. daj sobie czas i prawo do smutku, przeżywania tego. pisz tutaj i pamiętaj, że nie jesteś sama. "A w serce moje wstąpił wiatrI tam on zamieszkał i domem moim stał się las,Nad lasem biją pioruny." ~Sted~ Do góry #9 Gość_dopołowy_* Napisano 24 sierpień 2020 - 09:44 Hej, nie powiem, że rozumiem, ale jestem i dziękuję, że podzieliłaś się z nami kawałkiem siebie. Zranionych serc ci u nas dostatek. trzymaj się ciepło. Do góry #10 Gość_Teraźniejszy_* Napisano 01 wrzesień 2020 - 22:24 @ ,,, dziękuję za szczerość , przytuliłem twój post i nie chcę być obojentny , współczuję i w pewnym sensie utożsamiam się z twoim cierpiniem , pomijać analizy powierzchownych insynuacji takich jak , świadomość czasów delikatne ocierających się i jednoczesnie irytujących logikę ,, jak również echo emocji gwałcących ciszę intymności. Mój problem to nie sepia, bardziej, daltonizm , jej pasja to malarstwo i szczegóły interpretacji artysty którego analizuję od pewnego czasu . Jak ubrać w słowa co serce czuje .To e-mail który zasłoni mi całą noc , czy warto zgłębić serce kobiety? Myślę, że tak. Do góry #11 Tomek Tomek Zadomowiony Bywalec 2187 postów Płeć:Mężczyzna Lokalizacja:Poznań @Przywołaj Napisano 01 wrzesień 2020 - 23:02 Związki za be. Ja od 6 lat zapominam i nie do końca mi się to udało. Do góry #12 substytucja substytucja Nowy uczestnik Użytkownik 4 postów Imię:Maria @Przywołaj Napisano 04 listopad 2020 - 16:02 Cześć, przeczytałam twoją historię. Rusza za serce. Jestem bardzo ciekawa jak się czujesz teraz, bo widzę że od posta minęło kilka miesięcy. Trzymam za Ciebie kciuki! Do góry #13 RockAga RockAga Nowy uczestnik Użytkownik 11 postów Imię:Aga @Przywołaj Napisano 29 grudzień 2020 - 21:29 Mam to samo...tragedia..jak żyć? Zgaszony lubi to Do góry #14 anche anche anche Moderator 6114 postów Płeć:Kobieta @Przywołaj Napisano 30 grudzień 2020 - 23:14 Odpiszę krótko, bo moja empatia i tak nic nie zmieni, gdy tak się czujesz. Nikt nie zasługuje na naszą uwagę tak bardzo, aby warunkować naszą radość i sens życia. Łatwo to powiedzieć, wiem. Tego się trzeba nauczyć, nie z żalem, nie ze zgorzknieniem i rozczarowaniem. Po prostu, na spokojnie, jak nowego języka czy jazdy na łyżwach. Polecam terapię żeby ogarnąć czym jest szacunek do siebie, czym jest poczucie własnej wartości i aby poczuć co tzn. kochać tak naprawdę siebie. Są też super filmy na youtubie o tym czym są relacje, jak radzić sobie po rozstaniu, czym jest przywiązanie. Powodzenia! Odnajdziesz kogoś kto będzie zasługiwał na Twoją wrażliwość i miłość. molenka lubi to Linia Wsparcia (24h) 800 70 2222 Kryzysowy Telefon Zaufania (pon-pt, 14-22) 116 123 ITAKA centrum wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego (24h) 22 484 88 01 ITAKA antydepresyjny telefon zaufania (pon i czw, 17-20) 22 484 88 01 Telefon Zaufania Uzależnienia Behawioralne 801 889 880 (codziennie, 17-22 opłata tylko za pierwszą minutę) Do góry #15 RockAga RockAga Nowy uczestnik Użytkownik 11 postów Imię:Aga @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2021 - 17:43 Sama chyba nie dam sobie rady . W każdej minucie swego życia...myślę o nim. Użytkownik RockAga edytował ten post 03 styczeń 2021 - 17:44 Do góry #16 Yarbb Yarbb Średniozaawansowany Bywalec 167 postów Imię:Krystian Płeć:Mężczyzna Lokalizacja:Kraków @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2021 - 17:54 Niestety, ale dobrze was rozumiem. Sam zostałem zostawiony w najgorszym możliwym etapie życia i w sumie bez podania konkretnego powodu. Parę bezpodstawnych oskarżeń, parę wątpliwości i tylko tyle. Już nawet sam nie wiem czy byłem tym złym czy nie, ale to już szczegół. Jestem zdania, że ze wszystkiego można wyciągnąć jakąś lekcję, nawet z takiej sytuacji. Czasem samotność potrafi pokazać nam te lepsze strony życia, tak jak było w moim przypadku. Dopiero po kilku miesiącach jak dochodziłem do siebie i wielu rozmowach z kilkoma osobami zacząłem widzieć, że to nie było zbyt dobre dla mnie, ale wiecie jak jest - "Miłość" i człowiek potrafi nieźle się w tym wszystkim pogubić. Już chyba przyzwyczaiłem się do tej samotności, ale czasem są jednak dni kiedy człowiek potrzebuje odezwać się do tej naprawdę bliskiej osoby, a może jedynie sobie o tym pomarzyć. czas leczy ponoć rany, ale zostawia też niezłe blizny. @RockAga Wierzę, że sobie poradzisz, nie o wszystkim da się tak łatwo zapomnieć, ale czasem pogodzenie się z sytuacją przyjdzie samo. Do góry #17 RockAga RockAga Nowy uczestnik Użytkownik 11 postów Imię:Aga @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2021 - 18:03 Miałeś z kim pogadać,to bardzo dużo. Ja z tym wszystkim,czuję tylko wewnętrzna porażkę życiową i złość,że dopuszczam się do takiego stanu. Nie wyobrażasz sobie jak ta sytuacja mnie zmieniła. Kiedyś byłam osobą o bardzo dużym poczuciu humoru i pogodzie ducha...dziś tragedia...martwy człowiek. Użytkownik RockAga edytował ten post 03 styczeń 2021 - 18:05 Do góry #18 Yarbb Yarbb Średniozaawansowany Bywalec 167 postów Imię:Krystian Płeć:Mężczyzna Lokalizacja:Kraków @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2021 - 18:06 @RockAga Tak, miałem, ale i tak to była długa droga. Zanim dałem sobie coś powiedzieć, to sam musiałem przejść przez różne stany. Sam ten związek uznałem za porażkę życiową i dobicie i tak nie najlepszego stanu, ale cóż. Błędy poprzednich lat. RockAga lubi to Do góry #19 RockAga RockAga Nowy uczestnik Użytkownik 11 postów Imię:Aga @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2021 - 18:12 Wsparcie daje bardzo dużo. Czy uwolniles się już od przeszłości? to trwało? Jak gospodarowałeś swój czas,aby nie myśleć? Do góry #20 Bluette Bluette Średniozaawansowany Bywalec 363 postów @Przywołaj Napisano 04 styczeń 2021 - 13:42 przytulam Was mocno i rozumiem. czasem nas trafia zupełnie bez sensu, bez podstaw do snucia marzeń. samonapędzający się ciąg interpretacji pt. "co autor mógł mieć na myśli", a tu zonk, bo autor nigdy nie myślał. trudno z tego wyjść. chyba to umiera z czasem samo. ale tego czasu niektórzy (w tym ja) potrzebują więcej. a w tzw. międzyczasie zwyczajnie boli i męczy, odbiera spokój, wnerwia i wyniszcza. do tego parę historii zasłyszanych czy przeżytych (np. zawiedzione zaufanie w relacji przyjacielskiej) i wiara w ludzi prysła. człowiek umarł i nie ma jak go wskrzesić. @Yarbb tak, jak piszesz, chciałoby się odezwać do bliskiej osoby..ale dystans do ludzi z czasem rośnie i serio nie wiem co musiałoby sie wydarzyć, abym się do kogolwiek zbliżyła na tyle, aby być w relacji prawdziwą sobą. @RockAga nie jesteś sama. naprawdę. wypisuj tu wszystko, co tylko potrzebujesz. tu zawsze znajdziesz wsparcie. Willow47 lubi to "A w serce moje wstąpił wiatrI tam on zamieszkał i domem moim stał się las,Nad lasem biją pioruny." ~Sted~ Do góry Niezwykle trudno jest patrzeć na zdjęcie mężczyzny trzymającego za rękę zabitego syna, przykrytego czerwoną płachtą. Chłopiec miał 13 lat, wraz z ojcem i 15-letnią siostrą stał w środę na przystanku autobusowym w Charkowie. Dziewczynka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Ojciec przez dwie godziny modlił się, trzymając za rękę syna. Obecna na miejscu policjantka również nie mogła powstrzymać łez, kucnęła przy nim. Fala uderzeniowa była tak silna, że zniszczyła znajdujące się tuż obok budynki. Rosyjska rakieta wystrzelona prawdopodobnie z wyrzutni „Uragan” odebrała jeszcze w tym miejscu życie starszemu małżeństwu. Zabili 358 dzieci W czwartek ukraińska Prokuratura Generalna informowała, że śmiertelnymi ofiarami rosyjskiej agresji padło już 358 dzieci, ponad 681 zostało rannych i okaleczonych, ponad tysiąc w inny sposób ucierpiało w ciągu tych niemal pięciu miesięcy wojny. Po uderzeniu rakietowym w środę w Charkowie zginął 13-letni chłopiec i dwoje emerytów fot. EPA W obwodzie charkowskim rannych zostało niemal 200 dzieci, najwięcej zaś w obwodzie donieckim (ponad 360). Z komunikatu wynika, że to daleko niepełne dane, gdyż informacje o zamordowanych dzieciach z objętych wojną terenów ciągle spływają do Kijowa. Ukraińska prokuratura poinformowała, że 15 lipca w Chersoniu rosyjscy żołnierze zamordowali matkę i jej małoletnią córkę. Cały świat obiegły też zdjęcia z Winnicy, zbombardowanej przez rosyjskie rakiety manewrujące 14 lipca. Zginęły 24 osoby. Jak relacjonowały miejscowe media, na pogrzebie czteroletniej Lizy płakał nawet duchowny. Jej mama w szpitalu walczy o życie. Przed tym feralnym dniem opisywała na swoim blogu szczęśliwe momenty z życia swojej córki, dziewczynka miała zespół Downa. Bez pozwolenia opiekunów i państwa ukraińskiego przymusowo wywieziono do Rosji 2160 sierot, nie mamy z nimi kontaktu. Iryna Wereszczuk, wicepremier Ukrainy Rosyjskie rakiety zabiły w tym miejscu jeszcze ośmioletniego Kiryła, którego babcia zostawiła na chwilę w zaparkowanym samochodzie i weszła do pobliskiego oddziału bankowego. Tam, w centrum miasta, zginęła też matka z siedmioletnim synem Maksimem, którzy przyjechali tego dnia na badania do przychodni w Winnicy. Pochodzili z pobliskiej Małej Moczułki, tam też zostali pochowani. Mieszkańcy wsi trumny odprowadzali, stojąc na kolanach. – O czym myślę, patrząc na zdjęcia zabitych dzieci? Jako matka, żona i córka płaczę, ale też mocno się denerwuję. Bo nie mogę ich obronić. Jak każdy przytomny człowiek myślałam, że nawet podczas wojny powinny obowiązywać jakieś zasady. Przypominam sobie dzieci, których w marcu i kwietniu nie mogliśmy uwolnić z piwnic, bo Rosjanie nie pozwalali na utworzenie korytarzy humanitarnych. A te dzieciaki zamarzały i siedziały bez prądu, wody i jedzenia – komentuje „Rzeczpospolitej” Iryny Wereszczuk, wicepremier Ukrainy, która soi na czele resortu ds. terytoriów tymczasowo okupowanych. Nastolatkowie wcielani do armii Rosyjskie rakiety dolatują nawet do oddalonych od linii frontu regionów. Tymczasem mieszkańców okupowanych regionów, na wschodzie i na południu kraju, władze nieustannie namawiają do jak najszybszej ewakuacji. – Nie wszyscy mają taką możliwość. Są ludzie, którzy nie są mobilni i w podeszłym wieku. Wielu boi się wyjeżdżać, bo zostaną poddani kontroli i mogą trafić do rosyjskich obozów filtracyjnych. Godzinami trzymają samochody z dziećmi pod gołym niebem na słońcu, a są upały. Mimo to wciąż namawiam do ucieczki stamtąd, bo to zwiększy szansę na przeżycie – mówi Wereszczuk. – Szacuje się, że w Mariupolu jest około 100 tys. ludzi, którzy żyją w fatalnych warunkach. Część nie ma pieniędzy na wyjazd, nie stać ich na ucieczkę do Europy. A część boi się tortur, nie chcą po drodze wpaść w ręce Rosjan. I ten strach jest mocniejszy niż życie w mieście bez wody pitnej i bez prądu – dodaje. Ile tam może pozostawać dzieci? – Tego nie wiemy. Nie mamy tam dostępu. Wiemy jednak, że siłą wywożono dzieci z okupowanych terenów do Rosji, ale też do okupowanego Doniecka. Podliczyliśmy, że bez pozwolenia opiekunów i państwa ukraińskiego przymusowo wywieziono do Rosji 2160 sierot, nie mamy z nimi kontaktu. Szacuje się, że około 250 dzieci wywieziono wraz z rodzicami albo krewnymi. Tyle naszych dzieci znajduje się dzisiaj na obcej ziemi, w cudzym państwie. Musimy też ratować np. 16-latków, których siłą wcielają do wojska. Mówią do nich, że będą pracować w kuchni albo podawać amunicję. Kwitnie niewolnictwo, wykorzystują dzieci jak mięso armatnie – opowiada. Czytaj więcej Przekonuje, że niektórym sierotom ukraińskim udaje się opuścić Rosję. – Znajdujemy je, piszę do rosyjskiej strony oficjalne zapytanie, wysyłamy tam opiekunów i zapewniamy im wszystko. W ten sposób na razie udał się powrót 47 dzieci. Najgorsze jest to, że UNICEF, ONZ, Czerwony Krzyż i żadna inna międzynarodowa organizacja nie chcą nam pomóc w tym na terenie Rosji. Mają tam biura, ale twierdzą, że nie są w stanie pomóc ściągnąć dzieci – mówi. W środę w amerykańskim Kongresie pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska też mówiła o dzieciach, prosiła świat o broń. – Proszę was o obronę przeciwlotniczą, by rakiety nie mordowały dzieci w wózkach. By nie rujnowały pokoi dziecięcych i całych rodzin – mówiła. Witam, mam 22 l , Rok temu w anglii poznalam chlopaka w pracy , mozna powiedziec ze juz meszczyzne wtedy mial 27 l , gdy pierwszy raz go zaobczylam od razu cos poczulam, bardzo zuroczylam sie , spotaklismy sie raz po pracy, zabral mnie na film do siebie wypilismy po piwie ja samakowe on 2 zwykle i bylo nie chcial mnie odwiesc mowil ze jest zmeczony ze jeszcze troche za wczesnie jechac po tym piwie, prosil bym zoastala juz na noc , nie mialam wyjscia do domu mialam daleko , czulam ze nic mi nie zrobi ze nie bedzie na nic nalegal i tak bylo , polozylismy sie , kilka pocalunkow i zasnelismy , rano jak mnie odwozil, powiedzial ze nie moze dalej zapomniec o dziewczynie z pracy w ktorej kiedys sie zakochal i ze nie spodobalo mu sie ze zostalam na noc ze mnie sprawdzal , jak sprawdzal?? nie rozumialam bo sam chcial bym zostala bo byl zmeczony i spiący jestem bardzo uczuciowa i szybko zebraly mi sie lzy do oczu wdzial to, powedzialam mu ze nie rozumiem jego zachowania ze taksie nie robi i wyszlam z auta, na wieczor przyjechal bez zapowiedzi i poprosil bym wyszla do niego do auta , wyszlam chcial mnie przeprosic ze glupio zachowal sie , pozniej spotkalismy sie tylko 1 moze dwa i znowu stwierdzil ze nie chce spotykac sie i otwarcie to mowil , za jakis czas w pracy powedzialam mu ze wyjedzam na pol roku do pl zalatwic kilka spraw, bardzo zaskoczylam go mowil cos ty wymyslila nie namawial mnie do zostania nie staral sie dalej, mielismy utrzymywac kontakt ale on powiedzial ze na odlegosc nie umie i nie widzi tego , po kilku miesicach w pl odezwal sie na facebooku pisalismy 3 miesiace ale tak raz dwa w tyg czasem rzadziej.. przyjechalam tu do anglii wrocilam do swojej pracy on nadal raz chcial a raz nie chcial spotykac sie ,raz napisal mi po spotkaniu ze nie mamy o czym rozamwiac ze cisza jest ale czasem cisza bywa jak nie chce sie cos glupiego powedziec jak nam zalezy .. spotkalismy sie jeszcze raz a przy ostaniej rozmowie za kolejny tydz powiedzial ze nie czuje ze to sie uda ze nie musi dlugo poznawac czlowieka ze zbyt duza roznica wieku miedzy nami bo to ma dla niego znacznie ze moj wyglad itd..niczego mi nie brakuje..kazdy mi powtarza ze jestem sliczna ze chodze na silownie mam szczupla figure ale przeciez tu nie chodzi o wyglad..mam poczucie huoru jestem mila przyjazna lubie spontaniczne wypaday jak cos sie dzieje , nie poznal mnie dobrze ..i stwierdzil ze juz nic z tego.. dlaczego? mecze sie bo widze go teraz codziennie w pracy,.. na poczatku mijal mnie bez slowa pozniej zaczal mowic czesc ateraz czasem zagaduje o silowni(bo sam tez chodzi na nia), kolezanki mowia ze widac jak mnie obserwuje w pracy , tez to zauwazylam, mam dosc juz .. on ma 28 l teraz a nie wiem co to ma byc zachownie... Dzień Dobry Pani, Z Pani obszernej relacji, wnioskuję, temat jest wielowątkowy, że trudno jest się Pani rozstać emocjonalnie z Pani byłym Partnerem... Rozumiem to tak, że może Pani doznawać wielu ambiwalentnych emocji, gdyż Pani były Partner, w jakimś sensie daje Pani nadzieję komunikując się z Panią (nawet) będąc w relacji z inną Partnerką, a z drugiej twierdzi, że nie potrafiłby Pani ponownie zaufać... Jak ja to widzę? Widzę to tak, że Pani byłemu Partnerowi (domniemam) na Pani nie zależy..., nie dostrzegam w Nim gotowości, by ewentualnie pracować nad relacją i w relacji (potencjalnie z Panią). Relacja partnerska, jest relacją wymagającą nieustannej komunikacji oraz pracy, zaangażowania oraz otwartości na wzajemne potrzeby/pragnienia/marzenia obojga Partnerów, jak również wymaga otwartości by na te potrzeby wzajemnie odpowiadać. Myślę, że wskazana byłaby dla Pani praca terapeutyczna rozwojowa, pod okiem Psychologa, by mogła się Pani sfokusować na sobie i swoich potrzebach, wzmacniając wewnętrznie sama siebie. Jeśli miałaby Pani życzenie takiej pracy rozwojowej ze mną, zapraszam do kontaktu via Skype. Wspieram Panią mentalnie :) Z przesłaniem dla Pani Tego, Co jest Pani najbardziej teraz potrzebne! @ tel. 502 749 605 Nie wiem jak to się stało ale odkąd zaczęłam brać leki antydepresyjne stałam się bardziej pewna siebie i zakolegowałam się bardziej z kolegą z pracy, fajnie nam się rozmawiało, często żartowaliśmy, zaczęły się głupie podteksty i np. podniósł mnie jak nie mogłam czegoś sięgnąć. Zauważyłam, że zaczyna mi się to podobać, po pracy nie śpieszyło nam się do domów, zaczęliśmy się sobie zwierzać, okazało się, że mamy podobną przeszłość, co jeszcze bardziej nas zbliżyło. Zaczęło się pisanie SMSów, wspólne sekrety i w pewnym momencie zorientowałam się, że o nim myślę, że jest mi bliski. To trudne bo mam narzeczonego i mieszkamy razem, a z tamtym rozumiemy się bez słów. Ten kolega stał się praktycznie moim przyjacielem, nie mogłam wytrzymać i powiedziałam mu o swoich uczuciach jednocześnie dodając, że kocham narzeczonego i nie mogę tego zepsuć. Zaskoczyłam go tym ale zrozumiał mnie i dodał, że z jego strony to czysta przyjaźń. Daliśmy sobie trochę czasu ale to ciężkie jak się z kimś pracuje, niby teraz jest ok ale ja dalej nie mogę o nim zapomnieć, siedzi mi w głowie. Narzeczony nie jest złym człowiekiem może trochę zabiegany ale mnie kocha, jesteśmy ze sobą kilka lat, pomógł mi się pozbierać z trudnego dzieciństwa i zabrał do siebie. Z tym kolegą z pracy wiąże mnie tylko emocjonalna więź, nie wyszło nic fizycznego ale wiem, że to z mojej strony jest w pewnym sensie zdrada, ale co ja mam zrobić jak kocham ich obu. Pracy nie zmienię bo nawet dobrze mi się tam pracuje, a narzeczonego nie chce zostawiać za rok mamy ślub… Czemu tak się stało?

nie mogę o nim zapomnieć